Autor Wiadomość
dragoontales
PostWysłany: Sob 18:50, 06 Paź 2007    Temat postu:

bo się pisze przez "H" geniuszu :/
Gość
PostWysłany: Sob 18:41, 06 Paź 2007    Temat postu:

ale jak pisałem zchańbiłaś to tez mi podkreślalo że zle! Very Happy
dragoontales
PostWysłany: Sob 18:39, 06 Paź 2007    Temat postu:

pomijając fakt, że pisze się "zhańbiłaś" to może być. aczkolwiek brzmi jak fragment wyrwany z jakiejś większej całości...
szczena
PostWysłany: Sob 18:24, 06 Paź 2007    Temat postu: Opowiadanie "o Annie"

- Ojcze... - szepnęła dziewczyna, gdy ciężka głownia toporu sypnęła iskrami podczas ostrzenia. - Ojcze...
- Za późno... - Odparł krótko mężczyzna. - Miałaś swoją szansę.
- Ojcze... - powtórzyła. - Błagam. Ojcze - mówiła wciąż. Ojciec popatrzył na nią z politowaniem.
- Schańbiłas mnie. Schańbiłaś rodzinę i wieś! - Krzyknął rozgniewany. - Nie ma dla ciebie już ratunku. Iskry z toporu zniknęły. Mężczyzna popatrzył na śmiercionośne ostrze. Po chwili zawołał:
- Dargalosie!
Wnet w drzwiach izby stanął rosły, młody mężczyzna. Jego twarz wykrzywiona była w grymasie zadowolenia. Lubił widzieć, jak ludzie cierpią. Na jego widok Anna zadrżała. Mimo powalającej urody chłopaka, budził w niej strach.
- Panie?
- Weź moją... - zawachał sie - weź ją. I zaprowadź na plac. Wkrótce tam przybędę.
- Ojcze! - z gardła dziewczyny wydarł się przeraźliwy krzyk.
- Dość! - przerwał jej Dargalos. - Idziemy. Złapał ją mocno za kark. Skierowali się do drzwi. Ból, który Anna odczuwała w szyi uniemożliwiał jej jakiekolwiek protesty. Kiedy przekroczyli próg izby, dziewczyna poczuła na twarzy silny podmuch zimowego powietrza. Biała szata, przewiązana złotawym sznurem załopotała jak flaga na maszcie okrętów, które Anna widziała kiedyś w Mieście. Spojrzała w niebo.
- Boże, pomóż...
Kiedy Dargalos prowadził ją przez wieś, ludzie wychodzili z domów, by zobaczyć, kogo dzisiaj czeka śmierć. To było normalne w tej wiosce. W poprzednim tygodniu zginęła cała rodzina, którą uznano za chrześcijańską. Nawet dwuletnie dziecko. Dotarli na plac. Anna stanęła przy dużym, ciemnym pniu. Ciemnym od krwi.
Wokół zaczęli gromadzić się ludzie. Nawet dzieci. Każdy chciał zobaczyć, jak ginie "heretyczka". Po policzkach Anny popłynęły ciepłe łzy. Nie chciała umierać, gdy wokół niej byli ci, których się bała od zawsze.
- Boże! - wykrzyknęła. Ludzie nagle cofnęli się o krok. Rozległy się krzyki i śmiechy. - Pomóz im, pokaż im, że źle czynią.. otwórz im oczy. Pokaż im, kto jest.. - i zamilkła, czując na ustach ciężką dłoń Dargalosa, który nie mógł znieść jej słów. Zaczęła się dusić. Chwilę potem bezwładnie opadła na pień. Zemdlała.
Otworzyła oczy. Wokół niej było pusto. Stała na niewielkim pagórku, otoczonym bezgraniczną bielą. Zrozumiała co sie stało.
Ciężki topór opadł z łoskotem. Podniósł sie krzyk.
Anna była wśród swoich.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group